„You are mine!”
Gatunek: Yaoi
Ograniczenia wiekowe:
+16
Anime: Kuroko no
Basuke
Praing: Akashi x Kise
Sobotnie
popołudnie było słoneczne. O 12:30 miał zacząć się trening gimnazjum Teiko.
Kise przyszedł za wcześnie. Usiadł na ławce głośno westchnąwszy. Włożył
słuchawki do uszu, włączył muzykę i zamknął oczy. Właśnie leciała jego ulubiona
piosenka.
- „Perfect Copy
no no mou sore ijou sa, shunkan de Be mine, it's your style, no no mou ore no
mono da orijinaru ga kasumu hodo no kire de kaesuze”- zaczął nucić uśmiechając
się
Chłopak zamyślił
się. Czy to normalne, że czuje do Akashiego coś więcej niż przyjaźń? Nie! To na
pewno nie to. Przecież on i Seijuurou są mężczyznami! To tylko takie chwilowe
zauroczenie. Kise potrząsnął energicznie głową, aby odgonić tę myśl. Poczuł suę
dziwnie nieswojo, jakby ktoś go obserwował. Otworzył oczy i ujrzał Akashiego.
- A…Akashicchi!?-
krzyknął nieco zdezorinetowany
- Przestraszyłem
Cię, Ryouta?- Seijuurou uśmiechnął się
- Po prostu…-
chłopak spojrzał na zegarek- Trening! Tak się zamyśliłem, że o nim zapomniałem!-
energicznie wstał z ławki
- Oj Ryouta…-
Akashi westchnął- chodź, dopiero co zaczęliśmy.
Kise przytaknął,
po czym pospiesznie udał się za kapitanem. Dopiero co zaczęli rozgrzewkę.
- Kurokocchi!-
Kise od razu podbiegł do przyjaciela uśmiechając się szeroko- Dzień dobry!
- Dzień dobry,
Kise-kun- Tetsuya uśmiechnął się delikatnie- znowu zaspałeś na trening?
- To było
okrutne…- Ryouta mruknął głosem dziecka
- Przestań się
łasić do Tetsu, debilu! Dość, że się spóźniłeś, to jeszcze się obijasz!- Aomine
warknął zirytowany zachowaniem blondyna
Kise spojrzał na
Aomine miną „Pierdol, pierdol. Ja posłucham”, po czym wyszczerzył rząd swoich
białych zębów. Akashi zaklaszczał w dłonie, aby uspokoić całe towarzystwo.
- Cicho! Koniec
kabaretu! Już wszyscy są. Dzisiaj na rozgrzewkę zrobicie pięć okrążeń i około
sto przysiadów.
- Akashi-chin,
chcesz żebyśmy umarli z przemęczenia?- Murasakibara spojrzał na kapitana
Akashi wykrzywił
kąciki ust w szeroki uśmiech.
* * *
Kise biegał
wolniej niż zwykle. Myślał, że ból w lewej nodze szybko przejdzie. Zastanawiał
się, czy ból jest po poprzednim meczu. Mimo tego ćwiczył dalej. Wiedział, że
jeżeli zawali trening z tak „błahego powodu”, to cała drużyna uzna go za
słabego. Uwadze Seijuurou nie uszło zachowanie Kise. Spoglądał na niego co
chwilę, jakby analizował jego postępowanie. Blondyn nie mógł złapać oddechu.
„Najgorszy trening w moim życiu!”- pomyślał przygryzając wargę. Ból nasilał się
z każdą chwilą. Ryouta zatrzymał się nagle. Tłumił w sobie ból z całych sił.
- Ryouta!- Akashi
podbiegł do niegoszybko- Wszystko w porządku?- zapytał spoglądając na niego
- T-taa…- Kise
uśmiechnął się fałszywie, jednak zrobił to w taki sposób, że trudno było
odróżnić od normalnego uśmiechu
- Dobrze. Jednak
jeśli zobaczę, że jest z Tobą źle, od razu kończysz trening. Zrozumiano?-
trener spojrzał na niego surowym wzrokiem
Blondyn
delikatnie się ukłonił po czym wrócić do treningu. Do sali gimnastycznej wszedł
jakiś uczeń.
- Akashi-san,
pani Morioka powiedziała, że masz przyjść do pokoju sportowego. Ma dla Ciebie
jakieś zgody. I chciała z Tobą porozmawiać.
- Dziękuję, że mi
przypomniałeś.- spojrzał na Atsushiego- Murasakibara, zajmij się resztą. Nie
powinienem być długo.
- Dobrze,
Akashi-chin.- odpowiedział po czym wrócił do treningu.
Czerwonowłosy
wyszedł z sali i udał się, aby porozmawiać z panią Morioką. Miała przygotować
druczki ze zgodami na wyjazd, które potrzebne były drużynie, aby mogli jechać
na mecz towarzyski. Nie upłynęło nawet 10 minut od rozmowy z trenerem, gdy nogę
Kise przeszył ostry ból. Usiadł na podłodze, nie miał nawet sił, aby wstać.
Murasakibara podszedł do niego zmartwiony.
- Kise-chin? Co
się stało?- spytał wyjmując cukierki z kieszeni spodenek.
- Atsushicchi…
Moja noga. Nie mogę się ruszyć.- chłopak powstrzymywał się od płaczu
- Jesteś żałosny,
Kise- prychnął Midorima- Jednak horoskop Oha Asa się nie myli. Bliźnięta nie
będą mieć dzisiaj zbyt wiele szczęścia…- uśmiechnął się niemal niewidocznie-
Dobrze, że zabrałem ze sobą maskotkę Kubusia Puchatka w stroju bakłażana!
- Co Ty znowu
pierdolisz, Midorima?!- do rozmowy wtrącił się Aomine
- To mój
szczęśliwy przedmiot- odpowiedział poprawiając okulary
- Kise-kun, boli
Cię?- Kuroko jako jedyny nie wziął udziału w bezensownej kłótni, tylko
zainteresował się stanem kolegi- Poczekaj, pójdę po trenera. Zaraz wró- Tetsuyę
zatrzymał Ryouta, który mocno chwycił skrawek jego koszulki
- Nie idź.- Kise
mruknął do siebie
- Słucham?-
Kuroko spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem
- Powiedziałem,
żebyś nigdzie nie szedł, do cholery!- blondyn krzyknął spuszczając głowę
Na sali
zapanowała cisza. Umilkła kłótnia między Aomine a Shintaro. Wszyscy ze
zdziwieniem spoglądali na Kise
- Co Ty
odpierdalasz, co?! Nie będziesz ćwiczyć w takim
stanie, kurwa!- Aomine warknął na niego
- Zamknij się!
Nie jesteś moją matką, więc mi nie rozkazuj.- Kise odwrócił wzrok
- Coś Ty
powiedział?!- Daiki zacisnął pięść, miał wielką ochotę uderzyć Ryoutę i wybić
mu te głupoty z głowy
- Aomine-kun!
Uspokój się!- Kuroko chciał spróbować załagodzić całe zajście- Idę po trenera.
* * *
Akashi właśnie
zamykał pokój sportowy. W jednej dłoni trzymał niewielki stos kartek, w drugiej
zaś kluczyk od pokoju.
- Akashi-kun!
Przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale..- spojrzał na niego- Kise-kun twierdzi,
że boli go noga. Nie może nawet wstać z podłogi.
Seijuurou od razu
poszedł za Kuroko. Wszedłszy do sali, rzucił kartki na ławkę i podszedł do
blondyna. Kise spojrzał na kapitana.
- Co Cię boli,
Ryouta?- spytał Akashi
- Stopa i kostka.
Tak mnie boli, że nie mogę wstać.
- Ryouta, Twój
dzisiejszy trening jest skończony. Myślisz, że nie wiem, że od czasu ostatniego
meczu nie było Cię w szkole!?
Blondyn spuścił
wzrok. Faktycznie. A może to przez to „spoktanie” z Tsugawą? Był przecież
zirytowany tym, że przegrał mecz. Przecież prawie pobił Kise! Nie miał to tego
prawa, to oczywiste. Dlaczego w takim razie chłopak to ukrywał przed
wszystkimi? Nawet przed Seijuurou? Sam zadawał sobie to pytanie. Akashi
poprosił Murasakibarę, żeby pomógł mu przenieść Ryoutę do pokoju sportowego.
- Dziękuję,
Atsushi. Możesz wrócić trenować. Ale..- wyciągnął w jego stronę dłoń- najpierw
oddaj słodycze- powiedział z niewinnym uśmiechem
Atsushi westchnął
ciężko, jakby chciał powiedzieć „Żegnajcie, moje kochane dzieci” i oodał
opakowanie czekoladowych cukierków kapitanowi.
* * *
Kise położył się
na łóżku. Przeniesienie jednego łóżka z pokoju pielęgniarki było dobrym
rozwiązaniem. Akashi to wspaniały kapitan. Myśli o wszystkim, nie tylko o
wygrywaniu kolejnych meczy. Seijuurou usiadł obok chłopaka. Wpatrywał się w
niego inaczej niż zwykle. Jego wzrok wypełniony był pożądaniem i uwielbieniem,
niemal zachwytem.
- A-Akashicchi?
Mam coś na twarzy?- Kise zapytał się nieco zawstydzony
- Co? Nie, nic
nie masz.- uśmiechnął się
Akashi podszedł
do niewielkiej szafki z lekarstwami. Wyjął z niej niewielką tubkę. Był to żel
na drobne kontuzje. Wycisnął go odrobinę na dłoń i wtarł w stopę i okolice
kostki modela. Ryouta czując delikatne dłonie kapitana zarumienił się. Zakrył
zarumienione policzki dłonią.
- Ryouta?-
spojrzał na chłopaka, po czym uśmiechnął się tajemniczo- Nie bój się, to tylko
masaż.- przybliżył się do niego- Na razie tylko masaż.- mruknął mu do ucha
Blondyn głośno
przełknął ślinę, nie wiedząc co o tym myśleć. Poczuł, że dłonie Akashiego
wędrują wyżej. Jęknął czując dotyk na udzie.
- O?- kapitan
nieco się zdziwił- Czyżby naszemu modelowi się spodobało? Czyżby oczekiwał
czegoś więcej?
Seijuurou
odsłonił twarz chłopaka. Gdy zobaczył jego słodką twarz, poczuł, że chce go
mieć tylko dla siebie. Agresywnie zanurzył się w smaku jego ust. Zdjął z niego
koszulkę i zaczął całować tors. Jego spojrzenie zmieniło się z uwielbienia w
ogromną chęć pożądania. Wsunął dłoń pod bokserki modela i zaczął delikatnie
masować jego męskość.
- Akashicchi…
Prze- przestań!- Kise krzyknął zawstydzony
Seijuurou
przybliżył swoje usta do członka Kise. Wolnym tempem wodził po nim językiem.
Ryouta wygiął się czując narastające podniecenie. Zamknął oczy i zagryzł wargę.
Dlaczego…? To sen! Tylko złudzenie! Model nie mógł uzmysłowić sobie, że… kocha
się z kapitanem. I to na dodatek w sali sportowej! A co, jeśli ktoś ich
nakryje?! Nagle poczuł niesamowite uczucie. Czuł, że zaraz się roztopi. Chłopak
dostał wytrysk dysząc cicho. Akashi oblizał się perwersyjnie. Spojrzał na
blondyna tajemniczo po czym westchnął. Przerzucił go na brzuch i dłonią masował
jego jędrne pośladki. Kilka razy przejechał językiem po jego lewym pośladku i
udzie. Kapitan spojrzał na Kise, a następnie mruknął mu do ucha. Wszedł w niego
jednym, szybkim ruchem. Ryouta krzyknął z bólu. Zacisnął dłonie w pięść na
pościeli. Jego policzki pokryły się rumieńcem. Z jego oczu wypłynęły łzy.
Zakrył swoją twarz. Nie chciał, aby ktokolwiek widział go w tym stanie. Akashi
poruszał się w nim coraz szybciej. Dyszał czując pożądanie, które z każdą
sekundą narastało. Kise jęczał słodko, jednak starał się, aby Seijuurou nie
słyszał go. „Przecież… Jestem mężczyzną. Akashicchi… Nie mogę mu powiedzieć, że
go kocham. Wyśmieje mnie!” Łzy nadal spływały po jego policzkach. Przytłaczała
go własna bezsilność. Nieodwzajemniona miłość, prawda? Kapitan odwrócił
chłopaka w swoją stronę. Czyn Seijuurou nieco zdziwił Kise. Otworzył szeroko
oczy, a łzy spływały małym strumyczkiem po policzkach. Szybko zakrył twarz.
Akashi westchnął spojrzawszy na modela.
- Nie, Kise.-
chwycił jego dłonie- Pokaż mi swoją twarz.
- Nie… Nie
patrz!- Ryouta odwrócił wzrok, gdy czerwonowłosy odsłonił jego twarz
Kapitan
uśmiechnął się, ujął jego twarz delikatnie w dłoń. Drugą dłonią otarł policzki
mokre od łez, po czym zjechał na dolną wargę. Była jędrna i miękka, więc
gładził ją z uwielbieniem na twarzy.
- Mój Kise. Tylko
mój…- szepnął po czym pocałował go namiętnie, językiem penetrując jego
podniebienie- Twoja słodka twarz podnieca mnie jeszcze bardziej. Aż mam ochotę
pieprzyć się z Tobą cały czas.
Akashi zwiększył
stanowczo tempo. Kise przytulił się do niego. Mimo, że nadal nie mógł oprzeć
się wrażeniu, że Seijuurou traktuje go jak zabawkę, nie powstrzymywał się.
Jęczał z podniecenia. Czerwonowłosy przymknął oczy. Doszedł w chłopaku dysząc.
Opadł na ciało Kise. Blondyn wtulił się w jego ciało.
- Akashicchi…
Jesteś taki ciepły.- mruknął spokojnym, słodkim głosem
- Ty też,
przecież to oczywiste…- uśmiechnął się po czym pogładził Ryoutę po policzku
Obaj usiedli na
łóżku. Twarz Kise nadal pokryta była rumieńcem. Kątem oka spoglądał na
kapitana.
- Coś się stało,
Ryouta?
- N-nie.. To
znaczy…- jego rumieńce stały się intensywniejsze- Chciałem Ci coś powiedzieć,
ale.. właściwie to nic ważnego.- uśmiechnął się
Akashi zaśmiał
się pod nosem. Zarzucił na ramiona blodnyna bluzę. Przyciągnął go do siebie i
przytulił mocno. Kise spojrzał w oczy Seijuurou. Tak strasznie bał się
odrzucenia z jego strony, jednak mimo wszystko chciał mu to powiedzieć.
Wiedział, że nawet mimo odrzucenia kochałby go nadal. Nawet gdyby każdy dzień
miałbybyć wypełniony cierpieniem. W myślach powtarzał cały czas, że miłość jest
ślepa. Jest bardzo…
- ślepa- szepnął
nieświadomie
- Kise? Coś się
stało?- Akashi wpatrywał się w niego ze zdziwieniem
- Miłość jest
ślepa… Tak bardzo chciałbym Ci powiedzieć, że Cię kocham, ale boję się
odrzucenia. Nienawidzę tego. Tak bardzo Cię kocham, Akashicchi! Nawet, jeśli
miałbym cierpieć… Kocham Cię, Akashicchi. Proszę, nie odrzu- Kise zamilkł,
dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, co powiedział.
Szybko odwrócił
wzrok. Kapitan uśmiechnął się. Odrzucić Kise? Nigdy w życiu!
- Czekałem na to.
Zawsze.- szepnął Seijuurou- Czekałem, aż powiesz „Kocham Cię, Akashicchi”. Tak
strasznie chciałem to usłyszeć z Twoich ust…
Kise przymknął
oczy. Przyłożył czerwonowłosemu palec do warg. Wykrzywił kąciki ust w subtelny,
pełen wdzięku uśmiech. Blondyn zbliżył wargi do ust Akashiego. Zarumieniony
spojrzał na jego oczy. Zawiesił mu dłonie na szyi po czym pocałował go
namiętnie.
- Kise… Dlaczego
nie chodziłeś do szkoły po meczu?
- T-to…- wtulił
się w chłopaka- Koło sali gimnastycznej czekał Tsugawa. Gdy wychodziłem,
zaczepił mnie. Był wkurzony, bo jego drużyna przegrała. Próbował mnie pobić,
ale ponieważ byłoby kilku świadków, popchnął mnie tak mocno, że upadłem. Przy
upadku skręciłem sobie kostkę. Przez kilka dni nie mogłem chodzić. Przyszedłem
na trening, bo myślałem, że trochę się polepszyło.
- Zabiję go.-
Akashi powiedział stanowcznym i nieco przerażającym głosem
- Akashicchi…!-
Kise chwycił jego twarz w dłonie- Wszystko w porządku. Nic mi nie jest.
Wystarczy, że-
- Jak to wszystko
w porządku!? Ledwo chodzisz. Nic nie jest w porządku!
- po prostu mnie
przytul…- szepnął zarumieniony
Seijuurou
spojrzał na niego. Uśmiechnął się. Westchnął po czym przytulił go do siebie.
Kise zamknął oczy. Marzył, aby ta chwila trwała wiecznie.
_____________
Od autorki.
Mam nadzieję, że się podoba. ^^" Pozdrowienia dla Miku, Szatana, Yomi i Yumi. ♥ Jeszcze zdążymy zrobić yaoi note. :D